Czym są Oławskie Pola nadziei?

Skąd ta idea wzięła się w naszym kraju?

Czym wyróżniają się Oławskie Pola Nadziei?

Jakich wolontariuszy mamy w Oławie?

 

Ks. Tomasz Filinowicz –  wówczas – kapelan Hospicjum Domowego Caritas Archidiecezji Wrocławskiej  w Oławie, obecnie kapelan Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska „Formuła Dobra”,

Zaczęło się w 2008 roku. Przyjąłem święcenia kapłańskie i pragnąłem pracować w hospicjum. Mówiłem biskupowi o swoim doświadczeniu z okresu studiów seminaryjnych, kiedy to byłem częstym gościem na oddziale hematologii dziecięcej. Miałem też kontakt z hospicjum dziecięcym. Chciałem to kontynuować. Tymczasem biskup posłał mnie do Oławy i powierzył zadanie pracy w środowisku osób niesłyszących (rok wcześniej na wakacjach „liznąłem” nieco języka migowego).

Myślałem: Szkoda, że biskup nie słucha i robi po swojemu. Szczęśliwie jednak i nade mną, i nad biskupem jest Ktoś, kto wie, co robi. Nim na dobre wprowadziłem się do parafii Św. Apostołów Piotra i Pawła w Olawie  – zadzwonił jakiś człowiek. Przedstawił się jako lekarz z hospicjum sąsiadującego z plebanią i pytał o możliwość współpracy. Od dawna modlimy się o księdza, który chciałby zaangażować się  pomoc naszym pacjentom. No i tak się zaczęło…

Było wtedy w hospicjum kilka osób, które chciały czegoś więcej. Kilka nowych, myślących podobnie, pojawiło się w niedługim czasie. Szczerze mówiąc nie pamiętam czyim pomysłem było zorganizowanie pierwszych „Pól Nadziei”. Pamiętam za to, że ci, którzy w to weszli, zaangażowali się całym sercem, choć nie było ich wielu. Basia, Beata, Teresa, Wacław oraz pracownicy hospicjum – doktor Adam i pielęgniarka Alicja. Pierwszy zespół był bardzo zgrany. Nie mieliśmy doświadczenia, nie mieli kontaktów i sponsorów. Ale mieliśmy głowy pełne pomysłów. Stukaliśmy  do szkół, parafii, do urzędów, firm i lokalnych mediów. I udało się. Gdy z Beatą pojechałem do Krakowa, gdzie odbywało się podsumowanie „Pól Nadziei”, skonfrontowałem nasze osiągnięcia z osiągnięciami innych hospicjów z Polski. Tam dopiero nabrałem przekonania, że nasz pierwszy raz był naprawdę udany.

Tak przecieraliśmy szlaki. Jak się potem okazało – ziarno trafiło na dobry grunt i każdego kolejnego roku przynosiło coraz bardziej obfity owoc. Dziś już na dobre wpisało się w kalendarium oławskich wydarzeń.

 

Alicja Drzewiecka – pielęgniarka  Hospicjum Domowego Caritas Archidiecezji Wrocławskiej  w Oławie

W 2009 r. podjęłam się pracy w Hospicjum Domowym w Oławie. Hospicjum to ukazało mi się jako bardzo dobrze działająca instytucja, której zespół wkłada całe serce, wiedzę i umiejętności w pomoc ludziom nieuleczalnie chorym. Chorzy ci na co dzień borykali się z problemami wynikającymi ze swojego stanu zdrowia. Potrzebowali pomocy zespołu opieki paliatywnej tj. lekarza, pielęgniarki, rehabilitanta, księdza lub psychologa.

Kiedy już wspólna praca nabrała swojego biegu, zrodził się pomysł stworzenia wolontariatu – zespołu ludzi, którzy poświęciliby swój czas, swoje różne umiejętności, a przede wszystkim serce na rzecz innych ludzi.

Kilkakrotne spotkania z chętnymi zgłaszającymi się do wolontariatu miały na celu przedstawienie szeregu możliwości pomocy chorym. Spotkania te wyłoniły grupę wspaniałych ludzi, którzy podjęli się różnych zadań.

Wiedzieliśmy, że pomóc może każdy, ale sposób i rodzaj tej pomocy uzależniony jest od wielu czynników tj. wieku, motywacji, stanu emocjonalnego i duchowego kandydatów. Powstały dwie grupy: jedna pomagała ludziom chorym w domach, w trudnościach dnia codziennego; druga grupa prowadziła działania edukacyjne, informacyjne oraz administracyjne.

Zaangażowanie naszych wolontariuszy dla nieuleczalnie chorych narodziło kolejny pomysł:

zorganizowania „Pól Nadziei” – akcji charytatywnej, która miała finansowo pomóc naszym podopiecznym. „Pola Nadziei” to symbol życia;  mają nam przypomnieć, że obok nas  żyją chorzy, którym należy pomóc. Wolontariusze Hospicjum Domowego w Oławie podjęli się tego zadania. W sposób bezinteresowny, z tak silną altruistyczną motywacją, osiągnęli zamierzony cel. Spotykali się z dziećmi i młodzieżą w szkołach, gdzie przedstawiali problematykę opieki paliatywnej  .

Młodzi ludzie chętnie brali udział w naszych inicjatywach. Przedstawiali hospicjum widziane ich oczami. Poznając, co to jest hospicjum i jak działa, tworzyli dzieła warte uznania.

Również firmy, przedsiębiorstwa, osoby indywidualne – wspierały naszą akcję.

Festyn, który się odbył w centrum Oławy – z pomocą Policji, Straży Pożarnej, Straży Miejskiej  strzegącej bezpieczeństwa – przyciągnął tłumy zainteresowanych niesieniem pomocy chorym. Pierwsza akcja charytatywna „Pola Nadziei’’ pozwoliła na zakup przede wszystkim leków, sprzętu medycznego i rehabilitacyjnego. Przedstawiła hospicjum jako zespół ludzi „medycznych” i „niemedycznych” zaangażowanych w opiekę nad nieuleczalnie chorymi. Przedstawiła problematykę opieki paliatywnej.

Stworzyliśmy wspaniałą akcję, która zaangażowała społeczeństwo mieszkające w Oławie i jej okolicach do niesienia pomocy. Społeczeństwo  odpowiedziało  na potrzeby naszych chorych. Powstała wspólnota osób tworzących środowisko, w którym jest człowiek cierpiący i umierający. Społeczeństwo zrozumiało , że obecność przy chorym jest podstawowym wyrazem międzyludzkiej solidarności i chrześcijańskiej miłości i wyraża się w elementarnym trwaniu przy  chorym. Chodzi o to, by być blisko nie tylko jego łóżka, ale przede wszystkim autentycznych problemów osoby chorej. Akcja ta pokazała właśnie  bliskość społeczeństwa  względem naszych chorych.

 

 

Adam Dziadura – lekarz Hospicjum Domowego Caritas Archidiecezji Wrocławskiej  w Oławie

Początek Pól Nadziei w Oławie wyrósł na potrzebie pomocy drugiemu, choremu człowiekowi. Pacjenci Hospicjum Domowego Caritas Archidiecezji Wrocławskiej  w Oławie objęci zostali opieką od 2005 r. W miarę wzrostu liczby chorych coraz częściej widoczna była potrzeba uzupełnienia opieki medycznej pomocą wolontaryjną. Samotne, starsze osoby,  rodziny z ograniczonymi możliwościami opiekuńczymi oraz wiele innych sytuacji, gdzie  trzeba było pójść do domu i opanować całą sytuację, przypilnować dzieci przy nauce, posprzątać, czy wreszcie podać leki albo zrobić herbatę. Ogromna potrzeba rozmów, wyżalenia się, albo po prostu zwykłej ludzkiej życzliwej obecności.

Pojawił się ks. Tomasz Filinowicz, który rozpoczął pierwsze działania organizacyjne. Byliśmy wdzięczni jemu i proboszczowi parafii św. Apostołów Piotra i Pawła ks. Januszowi Gorczycy za udostępnienie pomieszczeń parafialnych i życzliwe, bezinteresowne wsparcie, dobre podpowiedzi i cenne uwagi. Zaczynałem nieśmiało włączać się w działania organizacyjne, a jako kierownik opieki medycznej cieszyłem się z tego ruchu przy Hospicjum. Pojawiły się wspólne spotkania organizacyjne, pojawiła się potrzeba wyłonienia koordynatora, ilość spraw i potrzeb rosła. Do tego momentu motorem tej maszyny był ks. Tomasz, który z wcześniejszych doświadczeń dobrze znał ruch hospicyjny. Pierwsza zgodziła się pokierować wolontariatem Pani Alicja Drzewiecka, nasza wspaniała pielęgniarka. Za jej kadencji pojawił się pomysł wyjścia Hospicjum na zewnątrz, co rozpoczęło działalność akcyjną. W roku 2009 włączyliśmy się w ramy ogólnopolskiej kampanii „Pola Nadziei”, zaczęliśmy się uczyć organizować pierwsze wydarzenia proponowane przez program tej akcji. Pierwszy festyn z udziałem dzieci i młodzieży oławskich szkół, pierwsze sadzenie żonkili na Rynku, pierwsze konkursy z nagrodami dla oławskich szkół i pierwsze zbiórki pieniężne na rzecz pacjentów hospicyjnych (3). A jeśli zbiórki – to i pierwsze zakupy sprzętu dla pacjentów!

Kolejną osobą dźwigającą organizacje wolontariatu była Pani Beata Kubowicz, która rozwinęła działalność akcyjną: konkursy stały się wielotematyczne, fotograficzne, plastyczne, literackie, polepszał się kontakt z lokalnymi szkołami. Pola Nadziei trafiły najpierw gościnnie, a potem na stałe do Jelcza Laskowic, gdzie z pomocą nauczycieli organizowano zbiórki pieniężne. Pani Beata przez wiele lat koordynowała przydzielanie wolontariuszy do potrzebujących pacjentów

Po odejściu ks. Tomasza Filinowicza do Wrocławia poczuliśmy mocno Jego  brak i zrozumieliśmy, ile dawał z siebie, ile luk wypełniał w różnych miejscach. Był zawsze dobrym duchem naszej grupy, był organizatorem, wolontariuszem i kapelanem dla pacjentów. Nie żałował ani czasu, ani benzyny, ani pieniędzy, kiedy tylko było trzeba.

Nadszedł czas koordynowania wolontariatem przez Panią Martę Możejko i Pana Sławka Graczyka. Mocarny tandem, który po dziś dzień z niesamowitym zapałem i profesjonalizmem jest motorem, mózgiem, pomysłodawcą, wykonawcą wszystkich działań i pomysłów. Skąd oboje czerpią tyle energii do działania? Tego nie wiemy, ważne jest to , że zawsze robią to sprawnie, z entuzjazmem i niezmiennie towarzyszy im poczucie humoru. Wspaniali ludzie! Są prawdziwym darem niebios dla Hospicjum. Pod ich kierunkiem pojawiły się pogadanki i warsztaty szkolne dla dzieci i młodzieży, które aktywnie prowadzone są po dziś dzień. Pojawił się radosny i kolorowy wiosenny Marsz Żonkilowy na oławskim Rynku i coroczne „Wieczory przy świecach” łączone z finałami konkursów szkolnych. Pojawiły się coroczne koncerty kolędowe w kościele Najświętszej Marii Panny Matki Pocieszenia, które za przychylnością ks. proboszcza Tomasza Czabatora, a  organizowane i prowadzone przez Panią Beatę Kęstowicz – towarzyszą nam od tylu lat .

Co będzie dalej? Tego jeszcze nie wiemy, ale jesteśmy jako Hospicjum bardzo optymistycznie nastawieni i chcielibyśmy, by ta pomoc nie ustawała.

Nie można też pominąć tak ważnej części pracy wolontaryjnej jaką jest tzw. wolontariat przyłóżkowy. To cicha, ale newralgiczna część posługi wolontaryjnej. Bezpośredni kontakt z pacjentem i jego rodziną, potrzeba taktu, delikatności i sumienności to niełatwe wyzwanie. Wartością nie do przecenienia były, są i będą niekończące się zasoby dobrego serca, empatycznego wspierania i pomocy naszych wolontariuszy udzielanych rodzinom i pacjentom. Pionierami tej arcyważnej misji byli Pani Barbara Truszkiewicz oraz Pan Wacław Paczkowski – cierpliwi, pokorni i pełni oddania przy niejednej posłudze. Pan Wacław po jakimś czasie sam doświadczył choroby nowotworowej, walczył dzielnie, do samego końca udzielał się chorym. Jego strata była ogromnym przeżyciem i trudnym doświadczeniem – nie tylko dla wolontariuszy, ale też dla całego Zespołu Hospicyjnego.  Ale pamięć śp. Wacka inspiruje nas do oddanego działania po dziś dzień.

Jesteśmy wolontariuszom tak wdzięczni za tak wiele .

Nie sposób wymienić i opisać całego dobra, które dokonało się przez ręce tych ludzi. Jako Hospicjum jesteśmy im bardzo wdzięczni za to zaangażowanie i pomoc i serdecznie DZIĘKUJEMY. Dziękujemy też w imieniu pacjentów i rodzin – tych, którzy są i tych, którzy już odeszli. Dziękujemy za tak wiele trudu oraz za otwartą współpracę z pracownikami Zespołu.

 

Rabatka

W 2011 r.  w Rynku przy zachodniej ścianie ratusza założyliśmy żonkilową rabatkę. To – jak głosi umieszczona na niej tabliczka – symbol solidarności z chorymi i przypomnienie, że chorzy są wśród nas.

W związku z planowaną rewitalizacją Rynku (co wiąże się ze zmianą nawierzchni i nową aranżacją zieleni) przenieśliśmy naszą rabatkę jesienią 2016 r.  na nowe miejsce. Od tej pory żonkile nadziei zakwitają wiosną  na Placu Zamkowym w sąsiedztwie pomnika Świętego Jana Pawła II.

 

Kwesty

Od początku organizujemy zbiórki datków na potrzeby chorych ponieważ środki z Narodowego Funduszu Zdrowia są niewystarczające: brakuje opatrunków i sprzętu medycznego. Ich brak w znaczący sposób pogarsza samopoczucie pacjenta.

Z czasem zrezygnowaliśmy ze zbiórek publicznych przeprowadzanych na ulicach miasta. Doszliśmy do wniosku, że wolontariusze ze szkół, w ogromnej większości nieletni, są bezpieczniejsi podczas kwestowania przy kościołach.

Ponadto dzięki pomocy i przychylności księży mamy możliwość odczytania podczas mszy  św. apelu, w którym wyjaśniamy na jaki cel zbierane pieniądze będą przeznaczone . To sprzyja też większemu zaufaniu społecznemu.

Podczas minionych akcji Pola Nadziei zebraliśmy ok. 130 tys. zł. Za te pieniądze personel medyczny zakupił niezbędny sprzęt,  m. in. ssaki do oczyszczania dróg oddechowych, inhalatory, koncentratory tlenu  a także bandaże do terapii kompresyjnej, opatrunki i materace antyodleżynowe.

 

Konkursy

Od początku oławskich Pól Nadziei organizujemy konkursy fotograficzne, literackie i plastyczne

dla szkół. Po co? – By stworzyć okazję do refleksji na temat choroby, cierpienia i tego, jak ważna w trudnych momentach jest obecność drugiego życzliwego człowieka. Przy organizacji konkursów współpracujemy ze szkołami – tutaj ogromna jest rola nauczycieli, katechetów, księży  którzy podejmują te trudne tematy w rozmowach z dziećmi i przygotowują w ten sposób do napisania czy namalowania prac.

Każdy konkurs ma swoje hasło – ideę, temat przewodni. W minionych latach m.in. takie:

„Chodź, pomaluj mój świat”, „Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem” czy „Kolory życia”. Podejmujemy niełatwe tematy, ale dzieci i młodzież świetnie sobie z nimi radzą dając dowód swojej wrażliwości, wyobraźni i empatii. W niektórych przypadkach – niestety –  także osobistych przeżyć związanych z chorobą i odchodzeniem kogoś bliskiego.

 

Warsztaty

Dobrym wprowadzeniem do twórczości tematycznie związanej z Hospicjum są też spotkania, które odbywamy w szkołach, nazywane przez nas warsztatami.

Dzieciom z młodszych klas prezentujemy film animowany o tym, czym jest hospicjum i jak nawet dziecko może pomóc choremu. Jest to film zrealizowany specjalnie dla najmłodszych. Później dzieci – wykazując się zwykle dużą wrażliwością i empatią –  same wymyślają, jak można sprawić radość choremu czy projektują Hospicjum XXI wieku.

Starszym oprócz filmu dedykowanego tej grupie wiekowej  proponujemy wspólne odgrywanie scenek sytuacyjnych z życia chorego i jego rodziny z pokazaniem roli lekarza, pielęgniarek oraz wolontariuszy. Rozmawiamy z młodymi ludźmi nt. tego, co oni mogliby zrobić dla pacjentów hospicjum jako wolontariusze akcyjni. Ćwiczymy też razem proste czynności pielęgnacyjne jak np. zmiana pościeli choremu.

 

Barbara Truszkiewicz – wieloletnia wolontariuszka tzw. medyczna albo „przyłóżkowa”

Gdy w Oławie powstało Hospicjum Domowe i zaproszono do współpracy wolontariuszy – byłam jedną z pierwszych…

Pierwsze spotkania, szkolenia pozwoliły nam – wolontariuszom –   spotkać wspaniałych ludzi, którzy poświęcili dużo czasu i serca, aby przygotować nas do posługi ludziom ciężko chorym. To małe grono wolontariuszy stało się wielką rodziną. Dużo czasu spędzaliśmy razem. Często spotykaliśmy się prywatnie, a już ciężka choroba jednego z naszych wolontariuszy, potem jego śmierć – jeszcze  bardziej nas zbliżyła. Mając silne wsparcie w pracownikach Hospicjum |Domowego , a także w duszpasterzu – młodym księdzu Tomku – „rozkwitaliśmy” jak żonkile. Kwiaty te są symbolem wolontariatu akcji Pola Nadziei organizowanej w ramach wolontariatu akcyjnego..

Czas mijał nieubłaganie – rok, dwa,.. dziesięć..

Ilu ludzi poznałam, ilu przytuliłam, z iloma płakałam i modliłam się – nie pamiętam..

Ilu karmiłam, myłam, czesałam – nie pamiętam…

Ile z nimi wypiłam kaw, czytałam książek i gazet, oglądałam filmów – nie pamiętam…

Ile miłości i uśmiechów od chorych dostałam – nie pamiętam…

Ile zdrowia przez te lata dał mi Bóg, że zawsze zdążyłam wszystko zrobić w domu i przy chorych…

Ile wiary dała mi służba w Hospicjum, że nie bałam się wyzwań…

Wystarczy wyciągnąć ręce i pochylić się nad chorym.